Historia watahy

Jetem Emma. Urodziłam się w Watasze Kropli Słońca. Moja matka nazywała się Izabela, miała piękną, złotobrązową sierść oraz niebieskie oczy. Ojciec zwał się Chris, posiadał czarną jak smoła sierść i czerwone oczy. Byli parą alfa.
Niestety moi rodzice nie mieli za dużo czasu dla mnie, dlatego zajmowała się mną ciocia, Anastazja. 
Pewnego dnia kiedy ćwiczyłam umiejętności polowania ,razem z moimi rodzicami oraz ciocią, przybiegł zwiadowca, Jack, i powiedział nam, że wroga nam wataha przekroczyła granice naszego terytorium. Mój ojciec kazał mojej cioci zabrać mnie do ''bunkru''. Ciocia od razu zabrała mnie do ''bunkra''. Siedziałyśmy tam dobre 3 godziny. Gdy nagle.... usłyszałyśmy kroki.... Nieznany wilk był tuż obok nas. Kidy myślałam że się obróci i nas zabije, odszedł. Ja i ciocia odetchłyśmy z ulgą... Spytałam się ciotki dlaczego zaatakowali... Opowiedziała o bracie mojego ojca. nienawidził go, ponieważ to on został wybrany na przywódce watahy. Stworzył, więc nową watahę i kiedy miał swoją wielką armię zaatakował....
Po opowiedzeniu tragicznej historii stwierdziłam razem z ciotką, że lepiej będzie wyjść. Nagle usłyszałam pewno kroki za nami i ujrzałam ogromne cielsko czarnego wilczura. 
Nie mogłam nic wydusić z siebie. Ciocia się odwróciła i spytała czy idę, a potem znieruchomiała. Nieznany nam wilk zaczął się uśmiechać. Już podniósł do góry łapę by mnie ogłuszyć, a potem zabić, gdy nagle... Moja mama wyskoczyła zza krzaków. Stanęła przede mną.
- Zostaw ją ! - krzyknęła.
- Dobre sobie ! Salomon powiedział żeby wszystkich wyciąć w pień! Nikomu nie odpuszczę!!!  - Krzyczał i nagle zaczął się szatańsko śmiać. - Nigdy nikomu nie odpuszczę!
Podniósł do góry swoją wielką łapę i uderzył moją mamę w brzuch. Krew się lała. Moja mama wyła z bólu, a ja mnie mogłam nic zrobić. Nagle do niej podskoczył, zaczął gryźć ją w głowę. 
- Hej! Tutaj łap mnie ! Na pewno mnie nie złapiesz grubasie !!!! - krzyczała moja ciocia nie czując starcu. - No choć! 
- Ty szmato.... -  powiedział złowrogo nieznany wilk i zaczął biec za moją ciocią.
Szybko podbiegłam do mojej mamy.
- Mamo!! Mamo !!! - krzyczałam przez łzy.
- Emma...  Kochanie...  Miałam ci dać to wcześniej zanim to się zdarzyło..... Proszę, weź to ode mnie.... Nie mam siły że by wytłumaczyć Ci co to jest..... dowiesz  się w swoim czasie...... Kocham cię Emi.... - to powieszawszy, wyzionęła ducha.
-MAMO NIE!!! PROSZĘ !!! NIE ODCHODŹ!!!!
 Po długiej rozpaczy, usłyszałam kroki i zziajany oddech.
-Zła... Złapie ją.... pre... prędzej czy później i ją zabiję! - dyszał, ale kiedy mnie zobaczył powiedział - Ho ho ho.... Kogo my tu mamy... Ciebie nie zabiję, zabiorę cię do naszego przywódcy. 
Złapał mnie za kark tak mocno, że zaczęła lecieć krew. Bolało okropnie, ale musiałam się powstrzymać od  krzyku. Wyszliśmy z lasu, byliśmy na polanie. W pewnej chwili ujrzałam mego ojca.
-Tato czemu....... - mówiłam do siebie przez łzy.
Mój ukochany tatuś miał rozprute wnętrzności. Widziałam każdy kawałek jego jelit. A głowa była w opłakanym stanie. Nigdy nie zapomnę tegoż widoku. 
Bałam się coraz bardziej z każdym krokiem. Nigdy wcześniej nie czułam takiego strachu. 
- Co widziałaś już swojego ojczulka, gówniaro? - powiedział ze spokojem mój napastnik opuszczając mnie na ziemię.
Miałam okazję uciec, niewiadomo czemu tego nie zrobiłam. Nie mogłam się utrzymać na łapach, były jak z waty. Krew z mojego karku sączyła się płomiennie. To było jak koszmar. 
-Pytałem czy widziałaś!!! - syknął mój porywacz.
Przytaknęłam lekko łbem.
- Zabiorę cię w o wiele gorsze miejsce niż to. Dopiero wtedy piekło się zacznie. - powiedział to po czym znowu wgryzł mi się w kark.

Ciąg Dalszy Nastąpi....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ho ho ho ! Zimowy Mikołaj nadchodzi!

16 grudnia zawitał do nas Św. Mikołaj ! Nasz mikołaj przyniósł każdemu z naszej watahy po 150 kerlenów ! Ho ho ho! Ale to nie wszystko...